Dawno tego nie było, nie wiem, czy warto jeszcze wspominać takie tematy, ale postaram się wybrać kilka perełek.
Google przysłało mi tu takich ludzi…
dlaczego potrafie pomoc innym a sobie ni – Prędzej chciałabym się dowiedzieć, jak to zrównoważyć.
opisy gg czemu cie nie ma na wyciagnieci – ręki? Ha, życie jest brutalne.
opisy o sobie na blogach – co kto lubi…
uciekł chomik-jak go znaleźć – to zależy, czy miał szansę wydostania się na zewnątrz domu/mieszkania. Jeśli:
A) nie miał. I jest prawdopodobnie w tym samym pokoju. Zajrzeć pod wszystkie dostępne meble i na półki. Im bardziej niedostępne dla nas, tym ciekawsze dla chomika. Poobstukiwać meble, żeby ew. go obudzić i w końcu położyć się na środku pokoju, żeby nasłuchiwać. Jak już się wie, gdzie jest, to mamy za soba połowę roboty. [Sama wypróbowałam ten system]
B) miał. To jest problem. Pozamykać wszystko, upewnić się, czy ew. nie ma go w pokoju. Jeśli mógł wyleźć na dwór to prawdopodobnie daleko nie uciekł, przeczesać podwórko, krzaki. Ja chomika współlokatorów wypatrzyłam na balkonie sąsiadów, dzięki wyjątkowo mocnym okularom [pożyczonym, nie mam aż tak dużej wady wzroku]. W tym przypadku przydaje się dużo szczęścia. niestety.
jak odnaleźć kota – ogłoszenia, telefon do schroniska, jeśli jest w pobliżu. I szukanie ‚czynne’. Obym nigdy nie musiała tego wypróbować…
czemu nie dzwoni? – ona czy on? Ona pewnie dlatego, ze nie może się na to zdobyć/wcale nie zamierza zadzwonić. On? Pewnie nawet na o nie wpadł, że czekasz. ;) A może po prostu telefon zdechł? :P
do czego pasuje waga – do łazienki :P Nie, poważnie, nie ma się co zastanawiać nad znakami zodiaku i szukać na ich podstawie kogoś.
kobietki prywatnie – tylko raz się pojawiło w ciągu miesiąca! *duma*
samica kłapoucha? – czemu pluszowy osioł miałby mieć jakąś samicę? Kłapouchego?
opisy na gg- gdy chłopak rzuci ; opisy na gg o tym ze chlopak cie przezyw ; jakies opisy o sobie czy cos w tym stylu – no nie. Wbrew pozorom, to nie jest strona, na której można odnaleźć tak błyskotliwe informacje :P Jak Cię rzucił, olej go. Jak Cię przezywa, przywal mu w pysk. Jak chcesz pisać o sobie… Powstrzymaj się ;) I nie trać czasu na myślenie nad opisem na gg.
jak rosnie chomik bengalski – wzdłuż i wszerz, później tylko wszerz. Ale jakoś się ten wzrost nazywał… Aj, aj, matura z biologii…
kaszel u psow zwiazany ze szczekaniem – sugeruję pilną konsultację z weterynarzem. Porządnym.
Kilka haseł o snach, sennikach, kobietach wampirach [nie wybaczę tych lolitek]… W zasadzie nic interesującego. To już nie te czasy.
Sny…
Zostałam wysłana przez członków rodziny do jakiegoś magazynu, skąd miałam przynieść żywność i piwo. Byłam załadowana, żarcie i puszki przyczepione były do mnie tak, jak to tylko możliwe – m.in. wetknięte w spodnie, a i tak miałam problemy z utrzymaniem tego wszystkiego. W zębach trzymałam paragon – 70,49 [miałam go, choć nie płaciłam]. Miałam kupić „Carlsberga, jakieś Piwo i kilka piw” – powiedziane to było właśnie w ten sposób. Wychodzi na to, że jedzenie wyszło z mojej inicjatywy. Sam magazyn był dość spory, pełno w nim było ludzi, głównie jacyś obszarpańcy. Widać było, że im się nie przelewa. Towary były byle jak rozrzucone na metalowych regałach, swoją drogą – wysokich. Miałam pewne kłopoty, gdy próbowałam coś stamtąd ściągnąć.
Gdy wracałam, poszłam w inne miejsce [choć ostatecznie to właśnie tam miałam iść]. Trafiłam na lekcję muzyki, spotkałam tam kilka osób ze swojego roku. Umawialiśmy się na wyjście do kina na jakiś horror [ja. ja chciałam iść na horror]. Jednak wcześniej, w momencie, gdy wchodziłam do klasy, z zaplecza wyszła królewna Fiona [!]. Ucieszyłam się na jej widok i stwierdziłam „Nie złapali Cię”, ktoś powiedział, że trzeba ją ukryć, bo za łatwo będą mogli ją znaleźć… Była [słusznie] oskarżona o morderstwo. Sama klasa była sporym pomieszczeniem ze starymi, zniszczonymi ławkami, każda obsadzona przez dwie osoby.
Po chwili okazało się, że jesteśmy już w kinie, jednak wyszłam z koleżanką, by zamówić bilety na ten – właśnie trwający – seans, w kasie dowiedziałyśmy się…
– No tak, sala gimnastyczna jest wolna – kobieta pokazała nam rozkład krzeseł.
– Znajdą się cztery obok siebie? – to akurat ja.
– Coś Ty, Kasia. Ja słyszałam o conajmniej trzynastu osobach…
Po drodze z klasy/sali do kasy i z powrotem musiałyśmy uważać na szlające się grupki znudzonych żołnierzy, którzy mieli skłonność do strzelania przed zadawaniem pytań i – co brzmi jeszcze lepiej – na jakieś kilkanaście metrów przed samym wejściem do kina, gonić nas zaczął [zaczęło?] Yeti. Duże, futrzaste, białoszare Yeti. Chyba nie potrafiło otworzyć drzwi do kina. Na nasze szczęście.
Na sali było szesnaście miejsc. Ostatecznie siedzieliśmy porozdzielani przez obce nam osoby [wiem, że to brzmi dziwnie biorąc pod uwagę liczę osób i miejsc ;) ]. Na horror starałam się nie patrzeć [szybka decyzja, nie ma co], więc trudno mi napisać coś o nim, ale był raczej niesmaczny niż straszny. Dużo robali, takie tam. Nikogo raczej nie ruszał, może co wrażliwsze panienki ;)